Halu! Sat nam.
Dziś o tym że można się na jodze upocić jak świnia!
Jeśli nie chodzisz na jogę bo uważasz, że to taka aktywność, która cię nie zmęczy – ot po prostu posiedzisz sobie i pomruczysz oooommmm – to pójdź koniecznie na praktykę ashtanga jogi.
Tylko weź ze sobą ręcznik do obcierania lica z potu oraz pogódź się z myślą, że raczej nie zrobisz wszystkich vinyas i asan na sto procent. Chyba że koniecznie chcesz następnego dnia chodzić jak połamaniec.
Ashtanga joga absolutnie nie jest moją ulubioną formą praktykowania jogi chociaż od niej zaczynałam.
„Idź na jogę” mówili. „Pomoże ci na kręgosłup” mówili. Poszłam na ashtanga jogę, bo słyszałam że taka fajna i dynamiczna, a ja się czułam wysportowana i mocna w rękach (ściana wspinaczkowa – moja ówczesna miłość). Stanęłam na macie w pierwszym rzędzie i … o matko! Te psy z głową w dół i w górę w ilościach niezliczonych! Te skręty i inne wygibasy. Trzymanie nogi w górze, w dole, za głową, na głowie, pod dupą i na czole. Pragnęłam szybkiej śmierci. Do domu dotarłam ze łzami w oczach. Czułam się pokonana.
Po dwóch dniach, gdy ból zelżał a duma nieco opuściła, zaczęło do mnie docierać, że nie uszanowałam po prostu swojego ciała. To nie była joga tylko akrobacje i walka pod dyktando mojego kosmicznego EGO. Poszłam na hatha jogę a na ashtangę wróciłam dopiero po kilku miesiącach, jak już sie okazalo, że mi te psy na kręgosłup rzeczywiście pomogły.
Zajęcia są bardzo dynamiczne i oczyszczające, zarówno dla ciała jak i dla umysłu. Podczas wykonywania asan, którym towarzyszy specyficzny rodzaj oddechu, znany joginom jako ujjayi, wraz z hektolitrami potu wrzucisz z organizmu to co niepotrzebne. Zaś sekwencja następujących po sobie pozycji jogi tak dokładnie zaabsorbuje twój umysł, że przestaniesz myśleć o czymkolwiek innym poza tym jak wytrwać kolejne 3 lub 5 oddechów.
Nie ma lepszego sposobu na tzw. ciężki dzień niż sponiewierać się na ashtandze!
Bodzia idzie. Namaste.
Ah, wspaniale poczytać o ashtandze, od której zaczynałam o w której zakochałam się od pierwszej trikonasany (naprawdę – na pierwszych zajęciach powitania słońca nie przypadły mi do gustu, ale już przy trikonasanie i parivrtta trikonasanie pomyślałam – to jest ekstra!)
Ciekawa jestem Twojej opinii – i czekam na tekst – na temat praktykowania jogi w domu vs w szkole / studio jogi.
Parivrtta trikonasana to właśnie te wygibasy
Namaste